O Nas

Strona główna / O Nas

Mikołaj Pawlaczyk leśne artefakty
Katarzyna Sierakowska Foxia zielarka w lesie

KASIA & MIKOŁAJ

Czyli serce i mózg Foxii.
Kasia, lekarz weterynarii kochający rośliny.
Mikołaj, technik dentystyczny i futbolista amerykański. Jedno kieruje się intuicją i emocjami, drugie czci rozum i planowanie, wspólnie łapiemy równowagę.
Oboje uwielbiamy świat fantasy oraz wszelkich mitologii, co jak można zauważyć, mocno inspiruje nas przy tworzeniu. Staramy się tchnąć cząstkę magii w tak banalne i codzienne rzeczy jak krem do rąk czy balsam do ciała. Nieustannie oczekujemy na sowę z Hogwartu, nasz syn chodzi do żłobka przebrany za Frodo Bagginsa a zwierzęta konsekwentnie otrzymują od nas imiona nordyckich bohaterów.

To właśnie my odpowiadamy za cały ten fantastyczny bazar zwany Foxią.

O kosmetykach Foxia

MAGICZNE PODLASIE

Czyli krótka historia o tym, jak los przegonił dwójkę ludzi na Podlasie, a oni…
ZNALEŹLI TAM DOM.

W pewnym momencie naszego życia wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały kierunek – Podlasie! A musicie wiedzieć, że my się ze znakami nie kłócimy. Wierzymy, że wszechświat przemawia do nas różnymi dziwnymi językami, zdarzeniami, osobami na naszej drodze. Czasem trzeba się domyślać i szukać powiązań, natomiast tu sytuacja była bardzo klarowna. Krótka rozmowa, decyzja podjęta, mieszkanie wynajęte, koty spakowane i jedziemy tam, gdzie zamiast autostrad są łosiostrady, a ludzie w śmiesznych momentach używają słowa „DLA”. Dla nich się podoba, dla nich boli głowa, podaje się dla nich piciu.
Teraz, kiedy to piszę, wcale mnie to już nie dziwi, ale w pierwszych miesiącach trochę czułam się jakbyśmy byli w innym kraju. A magiczne Podlasie, jak się dosyć szybko okazało, miało dla nas prezent powitalny😉.

O LISICH CHOWAŃCACH

Pewnego zimowego dnia kiedy przejeżdżałam przez okoliczne wioski, wprost pod moje koła wybiegł jakiś szalony lis.
Zatrzymałam się, żeby zobaczyć jak czmycha do lasu a ten… nic. Został przy drodze i zwinął się tylko w kłębuszek. Pomyślałam, że być może coś mu się stało i wysiadłam, żeby lepiej ocenić sytuację. Okazał się jednak psem i tylko udawał lisa… Tego dnia poznaliśmy naszego nowego przyjaciela – Skolla.
Chwilę później wynajmowane mieszkanie zamieniliśmy na chatkę w lesie, a do naszego stada dołączyła kolejna lisio-psia mordka zwana Freyą. Tym sposobem, naprawdę nie pytajcie jak, mieszczuchy (jeden z Łodzi, drugi z Pruszkowa) uwiły gniazdko w podlaskim lesie. Wraz z nimi kocia babcia Grisa, koci wojownik Ragnar i Sköll z Freyą. Ktoś tu chyba lubi klimaty skandynawskie. 😅
(To właśnie te dwie lisie mordki stały się później inspiracją przy wymyślaniu nazwy i logo Foxia 🦊)

Siedziba główna Orderu Foxii oraz siedliszcze kremików i leśnych artefaktów. Nasza chatka w Dzikich.
Katarzyna Sierakowska Foxia
Mikołaj Pawlaczyk

LAS MA MOC AKTYWACJI UŚPIONYCH TALENTÓW!

W niewiadomym momencie, zupełnie naturalnie, płynnie, zaczęliśmy trochę inaczej postrzegać świat. Mikołaj patrząc na ułamaną gałąź dostrzegał w niej kostur maga bitewnego, a Kasia znała już nazwy wszystkich leczniczych ziół rosnących w okolicy. Z ciekawości i radości powstawały pierwsze leśne artefakty i ziołowe kremiki. Od zawsze oboje uwielbialiśmy świat fantastyki, przygody, magii i tu, w lesie, poczuliśmy, że w końcu piszemy własną opowieść. Taką, którą wymyślamy sobie sami, a nie realizujemy plany innych.
Przez lata, własnym tempem, rozwijały się i zasypiały snem zimowym Foxia i Leśne Artefakty. Jak dobre ciasto drożdżowe – żeby urosnąć, musi odpocząć. Niespiesznie więc, w zgodzie ze sobą i zaliczając po drodze liczne wzloty i upadki, powstało miejsce, które właśnie zwiedzasz. Nasza własna kraina leśnych artefaktów i ziołowych kosmetyków.

OBSERWUJ NAS NA FB

Jak w ogóle doszło do tego, że lekarka weterynarii zaczęła robić ziołowe kosmetyki…?

Na spacerach z naszymi „lisami” ciągle spotykałam różne chwasty, sprawdzałam ich nazwy, właściwości. Szok, że tak wiele z nich miało lecznicze działanie na skórę. Bardzo łatwo przeoczyć jakieś niesamowite dobrodziejstwa jeśli się ich nie zna. Postanowiłam, że muszę dowiedzieć się wszystkiego i wpadł do głowy pomysł…

Będę z tych chwastów robić ziołowe kosmetyki na wypasie!

Jedne warsztaty, podjarka, ale krem w domu wyszedł jakiś kijowy. TO NIE DLA MNIE…
Porzuciłam ten temat, bo ja z tych co szybko się podniecają, ale równie szybko ten zapał tracą. Potem jednak skusiłam się na drugie warsztaty.
Inez Rogozińska Herbiness jeździła po Polsce i uczyła ludzi robić kosmetyki naturalne w swojej „chatce w podróży”. Tematem jej warsztatów były kosmetyki dla alergików i rośliny saponinowe. Super sprawa pomyślałam, bo mama moja ma takie problemy. Tam przez dwa dni zrobiliśmy mnóstwo kosmetyków. Inez w magiczny sposób tłoczyła nam w głowy skondensowaną wiedzę, przy okazji pokazując, że KAŻDY może z roślin robić dobre kosmetyki sam w domu. Teraz to dopiero podjarka!!! Kilka kosmetyków z warsztatów dałam mamie, trochę sobie zostawiłam i…

…pół roku później.

Mama dzwoni i żąda TEGO KREMU, co to ją w końcu uratował i co to nawet żaden steryd nie pomagał.
Coś jej się przyśniło albo pomyliło, tak pomyślałam, bo nic jej nie dawałam. A ona w zaparte, że z jakiś warsztatów, krem do rąk z psianką napisane na nim było.
AAAA! Wszystko jasne mamo, tylko, że to tak dawno, ja nie mam takich ekstraktów z roślin, nawet nie wiem jak ta psinka wygląda.
Nie ma szans, poza tym mnie się już nie chce tych kosmetyków.
Kurtyna.
Spokoju mi nie dawało, że tak nawet nie spróbowałam, że mamę swoją zawiodłam, że taka córka ze mnie nieczuła.
Tym razem w grę wkroczył HONOR. Notatki odgrzebane, ekstrakty pozyskane, działam. To był 2017 rok. Mama uratowana, honor zachowany.
Do dziś robię ten krem, choć w ciągu 6 lat przeszedł parę modyfikacji: powstał w tysiącu zapachów, wosk pszczeli ustąpił miejsca woskowi japońskiemu z borówki, lanolinę godnie zastąpiła vege-lanolina z masła shea.


Dziś znacie ten krem jako

Rączki Supernatural - naturalny-weganski-krem-ziolowy-do-rak-kosmetyki-rzemieslnicze-recznie-robione-Foxia-manufaktura

ZIOŁOWY KREM DO RĄK

RĄCZKI

Rączki stały się zatem fundamentem Foxii, kto by pomyślał. Robiłam je przez kilka lat. Potem trochę przypadkiem powstało Ciałko, a dalej to już poleciało: Piętki, Ustka, Ryjki. Do Rączek już zawsze będę mieć sentyment ogromny. Tak samo do Inez – za to, że dzieli się wiedzą z każdym nieustannie od tylu lat. Wiedzą na wysokim poziomie, opartą o naukowe doniesienia, konkretną do bólu. Na jej blogu jest prawdziwa kopalnia wiedzy. Jej olejki eteryczne, absoluty i izolaty od lat nie mają tak naprawdę konkurencji.
Mała Foxia chciałaby kiedyś, jak dorośnie, być taka fajna jak ciocia Herbiness. 🤍

ZOBACZ RĄCZKI